156. Bajka, a raczej kiepska telenowela

Opowiem Ci bajkę.

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami żyła sobie pewna dziewczyna, zwana sierotką Marysią. Nie była ani sierotką, ani Marysią. Nie była też wystarczająco ładna, żeby przykuwać wzrok, nie była też wystarczająco mądra, żeby gdzieś zaistnieć. Była szczera i otwarta, zawsze uśmiechnięta i bezinteresowna. Wierzyła w dobro ludzkie, wierzyła w zasady, świat widziała w pięknych barwach, choć była realistką.

Sierotka Marysia odkąd skończyła szesnaście lat była w związku. Lata mijały. Związek trwał. Sierotka dojrzewała i zaczęła spostrzegać, że jej związek nie przynosi jej satysfakcji, nie daje jej tego, czego ona potrzebuje, więc zaczęła się starać, aby to zmienić. Bo Marysia wychowała się w czasach, gdy nie było gwarancji na przedmioty, ani pieniędzy, więc te zepsute rzeczy się po prostu naprawiało, zamiast wyrzucać i kupować nowe. Zasadę te przekładała również na swój związek. Wkładała więc wiele serca w nakierowaniu go na właściwy tor, lecz gdy minęła dziesiąta rocznica związku, Marysia uświadomiła sobie, że do tanga trzeba dwojga i że właściwie już nie ma się o co starać, bo miłość w Marysi wypaliła się zupełnie, albo nigdy jej tam nie było patrząc z perspektywy czasu. Związek został więc zakończony zgodnie z decyzją Sierotki.

W między czasie, obok Marysi pojawił się Rycerz na Żółtym Koniu. Tenże Rycerz, jak to w bajkach bywa, pojawił się we właściwym momencie i we właściwym czasie, zupełnie nieoczekiwanie. Marysia miała wrażenie, że sobie go wymarzyła, że jakaś moc przełożyła jej wyobrażenia na rzeczywistego człowieka z krwi i kości. W końcu dostała to, czego pragnęła. W końcu pustka istniejąca i powiększająca się przez te wszystkie lata poprzedniego związku, została zapełniona. Marysia poczuła się chciana, kochana, ważna, kobieca, a co najważniejsze, bezpieczna. Sierotka zaobserwowała też rzecz niebywałą: wszystkie jej problemy z nią samą nagle zniknęły. Przestała mieć kłopoty z nieuzasadnionym gniewem i złością. Rycerz na Żółtym Koniu grał według swoich zasad, na które Sierotka Marysia się godziła. Tak też wpadła w pułapkę.

Dziewczyna zakochała się po uszy. Bo i któż by się nie zakochał w Rycerzu? Wiele emocji przeżywała pierwszy raz w swoim prawie trzydziestoletnim życiu. Rycerz jak na rycerza przystało, bardzo jej pomagał i bronił jej zacięcie. Jej godności, honoru, chronił ją przed całym złem świata, powtarzając, że nigdy nie pozwoli, żeby ktoś ją skrzywdził. Marysia wierzyła. Rycerz powtarzał, że jest najważniejszą kobietą w jego życiu i jest dzięki niej najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Marysia wierzyła. Rycerz powtarzał, że nigdy się nie czuł tak przy żadnej poprzedniej dziewczynie i że to akurat Marysia zostanie jego żoną. Rycerz przysięgał, że jej nie zdradził (pomimo że była dziewczyna Rycerza wysłała Sierotce screeny wiadomości wskazujące na coś innego) i nie zdradzi. Marysia wierzyła. Marysia chciała. Marysia kochała co raz mocniej.

Pewnego dnia zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Rycerz, zachowujący się dotychczas prawie bez zarzutu zaczął kłamać i zrywać kontakt. W jednej chwili całuje Marysię i obiecuje, że do niej przyjedzie (bo Rycerz miał swoje klucze do mieszkania Marysi, swoje rzeczy w nim i z nią pomieszkiwał), a w drugiej chwili znika. To wszystko w ciągu jednego wieczoru. Sierotka Marysia zaczęła być nagle wrogiem numer jeden Rycerza, zupełnie bez powodu. Wszystko wskazuje na to, że Sierotka została pionkiem w grze Rycerza, gdyż została uznana za słaby punkt Brata Sierotki, którego Rycerz, dotychczasowy prawie-przyjaciel, próbował zniszczyć. Bez powodu.

Sierotka Marysia, Rycerz i Brat pracują razem. Rycerz i Brat przyjaźnili się od kilku lat i spędzali ze sobą wolny czas, nie cały, nieregularnie, ale jednak. Jednak nic nie wskazywało na to, że Rycerz zechce zrobić sobie z Brata wroga.
Rycerz, będąc z Sierotką, ciągle jej na niego nagadywał. Że jest zły, że zostanie sam, że wszyscy się od niego odwrócą, że krzywdzi Marysię. Rycerz miał za złe każdemu, kto był życzliwy wobec Brata i kto mu bezinteresownie pomagał i po prostu się na tym punkcie zafiksował. Próbował nastawić przeciwko Bratu samą Marysię, kolegów i znajomych Brata, współpracowników. Jednak jego plan spalił na panewce. Rycerz na Żółtym Koniu był zazdrosny o to jaki Brat jest, o to co Brat ma, co kupuje i bardzo często mówił do Marysi per "wy", mimo, że Marysia towarzyszką nie była. Brał Sierotkę i Brata za jedność, mimo że Marysia nie łączyła tych dwóch spraw.

Sierotka Marysia i Brat mają przyjaciółkę, Pannę, która jest wobec nich dobra, najlepsza, prawdziwa. Brat ma byłą dziewczynę, Chorą Psychicznie i to naprawdę. Rycerz na Żółty Koniu, w przeszłości bardzo nie lubiąc Chorej Psychicznie, nagle wszedł z nią w komitywę. Mając od Marysi informacje z pierwszej ręki na temat Brata, sprzedawał je Chorej Psychicznie. Dowiedziawszy się o tajemnicy łączącej Marysię, Brata i Pannę, również opowiedział o niej Chorej Psychicznie. Chora Psychicznie zaczęła pisać do Panny wiadomości z różnych numerów, ostrzegając ją przed Marysią i Bratem. Życząc jej, żeby "szybko zdechła". Natarczywe groźby karalne przybrały na sile i spełniały swoją rolę - dręczyły i tak wycieńczoną wszystkim Pannę.

Sierotka Marysia zaczęła bać się swojego cienia, nie wiedząc do czego zdolny jest się posunąć jeszcze Rycerz - mężczyzna, któremu oddała serce i dla którego zrobiłaby wszystko. Drugi, w życiu Sierotki, związek rozpadł się bez słowa. Rycerz nie był w stanie powiedzieć nic, nawet zwykłego "żegnaj" czy przysłowiowego "spierdalaj". Żadnych wyjaśnień, żadnych tłumaczeń, żadnego śmiania się w oczy - nic. A zarówno Marysia jak i Brat nadal pracują z Rycerzem, stoją ledwie dwa metry od niego, a ten udaje, że ich nie zna.
Długo nie mogła sobie ułożyć tej sytuacji w głowie, aż doszła do wniosku, że sobie tego nie ułoży. Doszła do wniosku, że musi zacząć żyć, a nie wegetować. Doszła do wniosku, że i tak nie dowie się prawdy, więc przestaje do niej dochodzić. Wybaczyła, bo dobrzy ludzie wybaczają i nie trzymają w sobie urazy. A Sierotka Marysia jest dobra. Chce, żeby Rycerz na Żółtym Koniu był szczęśliwy i życzy mu jak najlepiej. Bo jest do tego zdolna. Wierzy, że jej życie się jeszcze ułoży i że jest na świecie ktoś, kto ją pokocha szczerze i naprawdę, tak jak na to zasługuje, mimo że czuje się bardzo samotna. Wierzy, że będzie dobrze. Przejdzie!

The End

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.